Współcześnie Silphium to zaczerpnięta z greki naukowa nazwa rożnika – rośliny zaliczanej do rodziny astrowatych, która występuje na wschodzie Ameryki Północnej, jako składnik szaty roślinnej prerii. Należy jednak podkreślić, że Silphium nie ma nic wspólnego ze znanym w starożytności sylfionem. Nie zgadzają się ani właściwości, ani cechy morfologiczne.

Badania naukowe potwierdzają przydatność rożnika w ziołolecznictwie (wykazuje między innymi właściwości moczopędne, przeciwzapalne, rozkurczające, przeciwkrwotoczne i wzmacniające). Jednak nie można przypisać mu cudownego oddziaływania na organizm. Nie, rożnik to na pewno nie sylfion. Roślina, o której mowa, była zupełnie inna.

Czym był sylfion?

Mówiąc o sylfionie, na myśli trzeba mieć roślinę występującą w starożytnym świecie, która miała wykazywać silne właściwości lecznicze. Według antycznych źródeł, porastała wybrzeże Cyrenajki (tereny dzisiejszej Libii) i tak skutecznie opierała się uprawie, że introdukcja tego gatunku okazała się niemożliwa. 

Jako że występowała tylko w jednym miejscu (a przynajmniej nic nie wiadomo, by starożytni natrafili na inne siedliska tej rośliny), stała się najcenniejszym towarem eksportowym greckiej kolonii. W czasach Juliusza Cezara sylfion był przechowywany w skarbcu, razem ze złotem, a gałązki rośliny wyceniano na równi ze srebrem.

Jakie właściwości miał sylfion?

Starożytni przypisywali tej roślinie niezwykłe właściwości. Podobno sok z sylfionu działał jak afrodyzjak i leczył wszystkie choroby: od kurzajek i brodawek, przez ból brzucha i ból głowy, aż po kaszel, ból gardła i gorączkę. Sok z sylfionu miał wykazywać właściwości antyseptyczne. Podobno miał też zapobiegać nieplanowanej ciąży.

Sylfion nie był wyłącznie lekiem, ale także przyprawą kuchenną. Miał urozmaicać i wzbogacać smak wszelkich potraw, tych prostych i tych wykwintnych. Sylfion w swoich przepisach stosował między innymi Apicjusz. 

Jak wyglądał sylfion?

Starożytne źródła przedstawiają dość wysoką roślinę o grubej, żłobkowanej łodydze i z okrągłymi skupiskami kwiatów. Liście miały kształt podobny do selera, a kwiaty przypominały odwrócone serca. Korzenie były grube i rozgałęziały się. Przypominały nieco korzeń żeń-szenia.

Czy sylfion istniał naprawdę?

W tym miejscu nasuwa się jednak pytanie: czy sylfion nie był przypadkiem antycznym wymysłem? W końcu mówimy tu o czasach, w których opowieści o bóstwach i różnych niezwykłych zjawiskach powstawały seryjnie. To akurat mało prawdopodobne.

Miejsce występowania, przypadki użycia i właściwości tej rośliny dokumentowali najznakomitsi kronikarze. Poza tym roślinę upamiętniono na monecie bitej w Kyrene. Archeolodzy odnaleźli też czarę, na której przedstawiono Arkezilaosa II, czwartego króla starożytnej krainy, skrytego pod baldachimem i nadzorującego dzielenie i pakowanie cennego towaru eksportowego. 

Co stało się z sylfionem?

Sok z sylfionu był stosowany aż do schyłku starożytności. Ostatnie wzmianki o cudownej roślinie są datowane na I wiek n.e. Z zapisków Pliniusza Starego wynika, że w tamtym czasie znaleziono już tylko jedną gałązkę, którą podarowano Neronowi. Archeolodzy nie natrafili na kolejne wzmianki dotyczące tej rośliny. Nie udało się jej też powiązać z żadnym znanym gatunkiem. To wszystko wskazuje, że sylfion prawdopodobnie wyginął.

Jak do tego doszło? Trudno powiedzieć. Prawdopodobne wydają się dwie hipotezy. Pierwsza zakłada, że gdy Rzymianie podbili Kyrene, zaczęli nadmiernie eksploatować naturalne stanowiska tej rośliny, co doprowadziło do zaniku odmian wykazujących najcenniejsze właściwości. Według drugiej, cudowne panaceum wyginęło w następstwie nadmiernego wypasu bydła i owiec. 

Czy sylfion przetrwał do naszych czasów?

Czy jednak ostatnia gałązka sylfionu rzeczywiście została zjedzona przez rzymskiego cesarza? Niekoniecznie. Istnieje przypuszczenie, że niezwykła roślina przetrwała do dziś.

Średniowieczni botanicy, zachęceni antycznymi opisami właściwości tej rośliny, próbowali natrafić na ślad sylfionu. Bezskutecznie. Fakt, że sylfionu nigdy nie udało się powiązać z żadnym znanym gatunkiem, może wskazywać, że roślina rzeczywiście wyginęła, ale nie pozwala też jednoznacznie stwierdzić, że zniknęła u schyłku starożytności. Pewien turecki profesor jest przekonany, że sylfion występuje do dziś.

Czy Ferula drudeana to starożytny sylfion?

Czterdzieści jeden lat temu prof. Mahmut Miski z Uniwersytetu w Stambule prowadził badania w ramach realizacji grantu dotyczącego zbierania roślin z rodzaju Ferula. W 1983 roku turecki badacz dotarł do zbocza góry Hassan, gdzie natrafił na wysokie rośliny o grubych łodygach, z których wypływała żywiczna ciecz o ostrym smaku. Wtedy zetknął się z nimi po raz pierwszy.

Ferula drudeana
Ferula drudeana / fot. Seregin A. P. (Ed.), Wikimedia Commons, CC-BY-4.0

Przeprowadzone przez profesora badania ujawniły, że wcześniej zebrano tylko jeden okaz tej rośliny. Miało to miejsce w 1909 roku, w odległości ok. 250 kilometrów od stanowiska na górze Hasan. Zidentyfikowano ją wówczas jako nowy gatunek – Ferula drudeana, czyli zapaliczka.

Podobieństwa między roślinami są znaczne

Badacz wskazał na szereg podobieństw morfologicznych między rośliną opisywaną przez starożytnych a zapaliczką. Cechy zbieżne widoczne są w obszarze bryły korzeniowej, łodygi, liści i kwiatów. Zresztą nie tylko, bo badania, które przeprowadził prof. Miski, ujawniły też korzystne właściwości zdrowotne zapaliczki.

Analiza soku pozyskanego z korzenia wskazała na występowanie trzydziestu wtórnych metabolitów. Substancje te mają za zadanie przede wszystkim wspomagać wzrost i rozmnażanie rośliny, ale przy tym wykazują też cenne dla ludzi właściwości.

Zidentyfikowano substancje o działaniu między innymi przeciwnowotworowym, przeciwzapalnym i antykoncepcyjnym. Dodatkowo odkryte zostały związki oddziałujące na receptory benzodiazepinowe w mózgu. Zdaniem badacza to właśnie te substancje odpowiadają za charakterystyczny zapach rośliny, który jego zdaniem działa relaksująco.

Miski jest przekonany, że lepszego kandydata nie ma

Profesor podkreśla, że każda z tych substancji występuje w innych roślinach, ale do tej pory nie poznano żadnej innej, która łączyłaby je wszystkie. Czy zatem turecki naukowiec rzeczywiście natrafił na starożytną roślinę?

Nie da się tego jednoznacznie stwierdzić, jednak wiele wskazuje na to, że może tak być. Wymieniając prawdopodobne powiązania, Miski wskazał też, że owce i kozy ucztują na liściach zapaliczki, podobnie jak zwierzęta hodowlane żerowały w starożytności na sylfionie. Podkreślił też, że Ferula najintensywniej wzrasta w warunkach silnych opadów deszczu. Ze starożytnych źródeł wynika, że sylfion pojawił się nagle, tuż po ogromnej ulewie. Zbieżne wydają się być także problemy z uprawą obu roślin.